wtorek, 30 września 2008

I już...

...po kolejnym Krakowskim spotkaniu, które odbyło się
27 września (w sobotę).

Jak zwykle było wesoło, czasami nawet twórczo (ja nie scrapowałam, bo szkoda mi było tego krótkiego czasu, wolałam pogadać z innymi :)
W każdym razie miło było się spotkać z osobami, które znam i lubię oraz poznać nowe :)
Zdjęć zrobiłam całe mnóstwo, lecz niestety nie swoim aparatem. Dorwałam sprzęt Filki i chodząc wokół stołu starałam się zrobić zdjęcie każdej osobie na spotkaniu. A ile się ukaże i czy w ogóle tego nie wiem...

Głównym miejscem spotkania w domu kultury była scena...
Tak, zdecydowanie podest sceniczny był dobrym miejscem na wszelakie wygłupy i pogaduchy ;)
Gizmo odegrała dla nas małą scenkę z pingwinem i latarnią ;)
(był przy tym niezły ubaw i śmiech do łez :)
Jaszmurka szalała po scenie z piórami i z aparatem...
Rydia i Ibisek obserwowały "wariatki" sceniczne...
A tu poglądowo zdjęcie na całą sale, gdzie widać, że były osoby, które się nie obijały...
Rudlis z Filą świetnie się dogadywały w trakcie pracy
a ja im co jakiś czas przeszkadzałam pstrykając fotki aparatem ;)I GPS06, z którą jechałam do Krakowa i dzięki, której podróż upłynęła mi znacznie przyjemniej (dzięki Iza :*)
Po spotkaniu zaopiekowała się mną Brydzia (dziękuję Ci Kochana i dobra Kobieto :*) i przygarnęła do siebie z wielką troskliwością...pokazała mi swój "scrap-room" i pozwoliła pozaglądać do szuflad ze swoimi skarbami...ale mi ręce drżały i oczy skakały od patrzenia i dotykania scrap-skarbów :))
Było mi u niej bardzo dobrze i swojsko :)

W niedzielę połaziłam po Krakowie odwiedzając ulubione i znajome miejsca, zaczynając" ławeczkowaniem" na Plantach a kończąc rundą na Wawelu.
Na Plantach obserwowałam ludzi w różnym wieku, którzy z niesamowitym zacięciem chodzili pod drzewami uparcie patrząc pod nogi i szukając...
takiego oto oto okrągłego kasztana...
Czasem do szczęścia wystarczał im jeden i szli dalej, a czasem szukali uparcie kolejnych.
Jednak ze wszystkich ludzi zapamiętałam najbardziej parę zgarbionych staruszków, którzy ze względu na swój wiek szli bardzo powoli...ale w momencie gdy wypatrzyli pod nogami kasztan, staruszek jako dżentelmen podniósł ów kasztan (z wielkim trudem się schylając) i z wielką pieczołowitością oddał go swojej kochanej staruszce i poszli dalej powolutku podpierając się nawzajem pod ramię.
Niestety aparat miałam schowany w plecaku i nie zdążyłam uchwycić tego momentu, ale przyznaję, ścisnęło mnie mocno w gardle.
Obeszłam niezły kawał, rozbolały mnie nogi, więc posiedziałam na Wzgórzu Wawelskim na zmianę napawając się widokiem dumnego zamku Wawelskiego oraz Katedry.
Wracając ulicą Kanoniczą zrobiłam zdjęcie, które spodobało mi się ze wszystkich uchwyconych momentów. Zwykłe okno z odbiciem dachu domu z przeciwka...ale te kolory mnie urzekły, po prostu :)
Dawno się tak nie śmiałam jak w sobotę i nie wyciszyłam i zadumałam jak w niedzielę.
Ten wyjazd będę długo wspominać...
...a na pamiątkę przywiozłam sobie fioletowe buty,
których tak długo szukałam i tylko tam udało mi się je znaleźć ;))

piątek, 26 września 2008

Torebkowiec ;)

Czyli torebka-pokrowiec w jednym.
Na poniższy albumik "Mai".
Zainspirowałam się niecnie filcowymi ochraniaczami Jasz
i poczyniłam swoją wersję pasującą do małej dziewczynki....
Uszyłam to coś, bo albumik jedzie ze mną jutro do Krakowa z nadzieją, że osobiście wręczę go Mai
i nie chce aby się zniszczył po drodze.

Ogólne wnioski są takie, że szycie póki co nie wychodzi mi najlepiej na materiale i jest to ciężka sprawa...
no, nie opanowałam tego w każdym razie tak jakbym chciała, ale za każdym razem się uczę, więc jakaś nadzieja, że będzie lepiej, istnieje nadal ;)
I jeszcze problem z dostaniem materiału przerósł moje wyobrażenia...albo mam za duże wymagania w znalezieniu kawałków zwykłego materiału w kolorach brązu i różu, albo mieszkam w niezłej dziurze :/



Można dostrzec wszystkie niedociągnięcia i krzywizny,
ale uszyłam "Torebkowiec" w całości sama, więc mam swój mały powód do dumy :)

No to teraz mogę się już pakować i być spokojniejsza,
że albumik się nie poniszczy w moim przepastnym plecaku.
Do zobaczenia i wyściskania juz jutro, Dziewczęta :))

środa, 24 września 2008

Na surowo ;)

Malutki albumik dla malutkiej, uroczej kuzynki :)
Skusiłam się, żeby bazą albumu była sama "surowa" tektura modelarska nie obklejona żadnym dodatkowym papierem. Tektura pocieniowana tuszem, ostemplowana a stemple pogładzone białym żelopisem...
Kolory przewodnie: brąz, róż i odrobina bieli.

Tym razem po prostu skromniej ;)
Zdjęcia robiłam w maju na rodzinnej imprezie i teraz udało mi się wziąć je na warsztat ;)


Okładeczka...
I kolejne strony...
Skoro impreza to i pyszne lody były ;))
Troskliwy Brat pilnował, by Maja się nie pobrudziła...
Nosił na rękach...
oraz przytulił gdy Siostrze smutno było...
co okazywało się bardzo skuteczne :)
Do wspólnych zdjęć przyłączył się także Tata Rodzeństwa :)
Tata też się dołączył do wycierania rączek po pysznym deserku :)
I osobiście nadzorował z ogromną troskliwością swój Skarb :))
Tył okładki...i koniec :)
P.S. Małe wnioski...
Zauważyłam, że im więcej mam materiałów do dyspozycji tym bardziej wolę używać mniej dodatków i obracać się w ograniczonej tonacji kolorystycznej i podkreślać urok zdjęcia a nie rozpraszać wszystkim wokół ;)
Ale to może tylko chwilowe ;)
Bo jak wiadomo, lubię czasem nawciskać dodatków na maxa ;)

czwartek, 18 września 2008

"Portret Małżeński"


Scrap-prezent dla moich najważniejszych Przyjaciół :)
Wcześniejsza praca pt. "Dom" z Ich zdjęciem wygrała 16 wyzwanie na stronie "Polki scrapują" (w tym miejscu chciałam ogromnie podziękować wszystkim za oddane głosy na moją pracę :))

Tym razem dorwałam Ich z aparatem, na ślubie znajomych, a że zdjęcie baaardzo mi się podobało nie zostało mi nic innego jak tylko je "ubrać" po swojemu. Nawiązałam kolorystycznie do poprzedniej pracy ("Dom") utrzymanej w brązach, chociaż tutaj wybrałam brązy bardziej "zrudziałe"... Przyjaciele moi budują swoje nowe gniazdko więc będą mieli gdzie trzymać wszystkie prezenty ;)
Nie szalałam zbytnio z dodatkami, żeby nie odwracać uwagi od zdjęcia.

Zgodę na publikację zdjęcia wyrazili na urodzinowej imprezie po kilku piwach, więc pokazuję... ;)


W tym miejscu najważniejszą ozdobą były delikatne motyle...
Tutaj kółko zrobione z opakowania po popcornie z Cinema-City....to było moje malutkie wyzwanie, po wspólnym scrapowaniu z Dziewczynami w Harmony-Art, kiedy moje dziecko było z tatą w kinie na smaka przyniosło mi małe opakowanie popcornu, który uwielbiam :)
Dziewczyny się śmiały, że powinnam wykorzystać do czegoś (pomarańczowe!-nie mój kolor, zdecydowanie ;) opakowanie, no i zrobiłam to ;)

poniedziałek, 15 września 2008

Wspomnienie lata...

Trochę pod kątem wyzwania na "Polki scrapują", ale bardziej dla siebie wzięłam na warsztat moje ulubione zdjęcie z tegorocznych wakacji...Nie do końca wyszło tak jak chciałam, ale trudno.
Jednak udało mi się użyć kilka maleńkich muszelek, które tak pieczołowicie na kolanach zbierałam w Świnoujściu
oraz kawałek sznurka do cumowania znalezionego na tamtejszej plaży...Chomik jestem straszny, wiem...ale zużyłam "znaleźne" z pierwotnym przeznaczeniem, pamiątkowo-wspominkowym ;)

Tu lepiej widać te malutkie muszelki i kawałek sznurka ;)
Póki co, na album wakacyjny jeszcze się nie zamierzyłam,
ale na smaczka przynajmniej jedno zdjęcie "obrobiłam" i może zmobilizuje mnie to do czegoś więcej ;)

piątek, 12 września 2008

Prezent ślubny...

Dostałam zamówienie na zrobienie jakiegoś prezentu ślubnego....
nie miałam w sumie konkretnego pomysłu...
jedynie jakieś dziwne zdjęcia do dyspozycji...
i ubzdurałam sobie, że ozdobię "kupny" album na zdjęcia,
tylko tym razem dwa razy większy niż poprzednio ;)
Skoro większy to mogłam więcej "naciupać" ;)
Okładka robiona cała od podstaw,
najgorsze było równe przyklejenie jej co do milimetra
oraz pozszywanie i zabezpieczenie brzegów taśmy przed pruciem się ;)


Przód
Mały szczegół...
Bok...
Tył okładki.

A do albumu (do kompletu?) kartka ślubna z tym samym zdjęciem
(tutaj już nie szalałam z kolorami ;)

poniedziałek, 8 września 2008

Okazyjnie ;)

Kilka zamówionych kartek.
Na różne okazje, bo ciągle się jakieś trafiają ;)
Wrzucam zdjęcia i znikam (siadam) do roboczego stołu.

Przy okazji...Dziękuję wszystkim za odwiedziny
a jeszcze bardziej za motywujące do pracy komentarze :*









P.S. W końcu mam swoją wymarzoną maszynę do szycia
i mogę się nareszcie" wyszyć" do woli ;))

piątek, 5 września 2008

Lusia :)


Tak, zdecydowanie moja "Siostrzenica" Lusia (Olga) jest poważnym dzieckiem i nie lubi się często uśmiechać, więc kiedy "dorwałam" Ją z aparatem w dłoni i poprosiłam, żeby się uśmiechnęła, wyszła nam ta malutka i jakże przewrotna sesja. Prosiłam Ją 3 razy, żeby się uśmiechnęła i na każdym zdjęciu widać te usilne próby ;) Nie mogłam się zdecydować na jedno zdjęcie więc do scrapa użyłam wszystkich trzech, a co!? ;)

I kawałek szczegółu do ogółu ;)
A teraz zmykam się pakować na krótki weekend na łonie rodzinki, za którą się stęskniłam :)
Yupi! :D

czwartek, 4 września 2008

ALA :)

Dzisiaj nasza mała Ala (Ziuta ;)
świętuje swoje drugie (już!) urodziny!


Zrobiłam scrapa z Jej zdjęciem (przypadkiem zrobionym
telefonem na jakimś spacerze),
mój Mąż stwierdził, że wygląda na tym zdjęciu "Glamour"
i tak już zostało mi w głowie do samego momentu jego powstawania.

I mały szczegół...na okularach dokleiłam malutkie "brylanciki" 3D
No to dzisiaj świętujemy z Małą solenizantką :))

wtorek, 2 września 2008

Kobieta potrafi...

Moja praca na wyzwanie Scrapujących Polek ;)
Kobieta potrafi być zagadką....i dla mnie jest zagadką
czemu zrobiłam pracę w zupełnie nie moim stylu
ani kolorach i z niewielką ilością dodatków.
Nie wiem, po prostu chwila zadumy i czegoś innego co we mnie siedzi ;)
P.S. To pierwsza praca przy której robiłam próbę
z wykorzystaniem zembossingowanej szpatułki ;)
I jak widać, spodobało mi się to :)